Kryminał, DramatRecenzje książek

Bernhard Schlink – „Kobieta na schodach” – Wyd. Rebis

Bernhard Schlink – „Kobieta na schodach” – Wyd. Rebis

kobieta na schodach

Kobieta na schodach-to obraz, który namalował Karl Schwind. To postać ukochanej osoby(w tym wypadku Irene) i choć malarz jest już dziś po siedemdziesiątce to kobieta jest dla niego żywym wspomnieniem. Kobieta schodząca po schodach unosi się nad ziemią, ale jednocześnie za sprawą długich nóg jest pełna zmysłowej władzy. I oto ginie obraz i nikt nie jest w stanie go odnaleźć przez długich kilka lat.

Aż pewnego razu w Sydney trafia na niego przez przypadek niemiecki prawnik, co wzbudza w nim niemałe przeżycie, gdyż w młodości kochał się w Irene. Kochało się w niej jeszcze kilku innych mężczyzn i oni też chcą ją odszukać ale cała ta sprawa owiana jest wielką tajemnicą.

Co zatem kryje się za tym obrazem?

Kim jest Irene?

Co się z nią stanie?

To pytania do Ciebie drogi czytelniku. Książka podzielona jest na trzy części.

Pierwszą i drugą część czytając miałam wrażenie, że czytam kryminał, zaś trzecia część to historia pięknej miłości, która bardzo mnie wzruszyła. Patrząc na obraz kobiety na schodach myślę sobie, że można go zinterpretować na wiele sposobów. Może jest to zakończenie pewnego etapu życia, a przejście do kolejnego- lepszego. Lub też można go sobie wyobrazić jako akt przepięknej kobiety stąpającej po stopniach schodów.

Nie jest to prosta lektura, bo wymaga od czytelnika myślenia, uwagi i skupienia się na wątku i fabule. Największą i szczerą miłością darzył Irene niemiecki prawnik. Gdy wspomina i myśli o przeszłości to jest bliski odnalezienia swojego szczęścia, które zyskało nowe oblicze. Prawnik najbardziej zazdrości, że przeszłość jest tak krótka.

Kiedy jesteśmy młodzi możemy ogarnąć swoją przeszłość, możemy nadać jej sens. Gdy teraz patrzymy wstecz widzimy co jest ciężarem, a co darem. To piękne i bardzo trudne słowa, bo wypływa z nich gorycz, że mężczyzna nie przeżył swojego życia tak jak chciał.

Kim więc była Irene Adler, że wszyscy się tak w niej podkochiwali.

Zachęcam Was do tej pasjonującej lektury, owianej nutą niepewności, aby samemu odkryć jakie jest życiowe powołanie i czy jesteśmy na tyle odważni, aby coś w naszym życiu zmieniać, czy też tkwić w starych nawykach.

Zachęcam też do refleksji.

Zobacz także

Skomentuj

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.