Herman Koch – „Dom letni z basenem” – wyd. Media Rodzina
Żyjemy na pierwszy rzut oka w bardzo cywilizowanym świecie, pełnym dobrych i gotowych do pomocy ludzi. Niestety tak nie jest. Prawdziwy świat jest okrutny, czyhający na każdą okazję, aby cię uśmiercić. Niekiedy nasze życie rodzinne skazane jest na kłótnie, niepowodzenie i niezgodę. Historia opowiada o lekarzu pierwszego kontaktu, który leczy dość nietypowo, mianowicie wszystkich petentów, albo okłamuje, albo wysyła do domu z myślą, że wszystko jest w jak najlepszym porządku. Pomimo tego, jego klinika bardzo dobrze prosperuje, a sam lekarz jest zapraszany na różne gale i przedstawienia. Klienci, którzy do niego przychodzą to najczęściej aktorzy i wszelkiego rodzaju artyści nie mający czasu iść do porządnego specjalisty. Z drugiej strony nasz lekarz ma swoje życie osobiste, które niekiedy jest bardzo barwne. Jest to mężczyzna po trzydziestce mający żonę, swoją drogą bardzo ładną i dwójkę nastoletnich dzieci. Raz się tak zdarzyło, że do gabinetu Marca przyszedł aktor, który bardzo polubił mężczyznę i najpierw zaprosił go z małżonką na premierę filmu, w którym grał, a później na wakacje do swojego domku letniskowego. Jednak aktor na pierwszy rzut nie przypadł do gustu żonie Marca, bowiem był to bardzo gruby i duży człowiek o obleśnym spojrzeniu, którym mierzył inne ładne kobiety włącznie z nią. Nie chcąc być na łasce aktora i jego rodziny, Marc razem z córkami i żoną chcą wyjechać pod namiot do nieopodal położonego kempingu ekologicznego. Jednak pomimo tego i tak w tym czasie spotykają rodzinę aktora, a życiem lekarza wstrząśnie bardzo niemiła niespodzianka dotycząca nie tylko jego rodziny, ale i rodziny niby bliskiego przyjaciela.
Muszę stwierdzić, że książka jak na kryminał, napisana bardzo psychologicznie i bardziej z punktu widzenia lekarza. Samym narratorem jest nasz nieszczęsny lekarz, który wszystko opowiada z bardzo rzeczowymi detalami. Zdrady, pożądanie, kłamstwa, aż w końcu złość i krzywda wszystko to jest mieszanką zawartą tylko w tej jednej książce.
Jak na kryminał to akcja rozwija się bardzo powoli, a muszę powiedzieć, że książka nie jest szczególnie krótka. Czytając historię rodziny, którą spotkały same nieszczęścia, ale i wzloty, byłam bardzo poruszona. Niestety książka na początku spotkała się z moim rozczarowaniem, ponieważ liczyłam na większy rozwój akcji i makabrycznych momentów przyprawiających o dreszcze. Chociaż autor w niektórych momentach rozkręcił powieść i szczerze nie szczędził sobie szczególnie rzeczywistych opisów.
Okładka książki zapowiada to z czym możemy spotkać się gdy zaczniemy tę niesamowitą lekturę. Myślę, że najlepszy czas na przeczytanie jej to naprawdę mocno deszczowe i ponure dni, które sprawią, że nie oderwiemy się od historii na dobre.
Ocena: 8/10
Prawdziwa droga przez mękę! Słaba książka…