Kerstin Gier – „Silver. Trzecia księga snów” – Wyd. Media Rodzina
Trzecia i zarazem ostatnia cześć przygód Liv Silver w kranie snów i drzwi. Jeżeli czytałeś wcześniejsze tomy, to już wiesz czytelniku co musi zdarzyć się w tej książce.
Teraz jedynym zmartwieniem Liv jest rozstanie z Henrym, po niesławnej misji szpiegowskiej dziewczyna postawiła wszystko na jedną kartę i niezwykle rozczarowała się.
Chłopak nie tylko jest dalej w sobie zamknięty, ale i skrzętnie ukrywa swoje uczucia do niej. Jednak to się zmieni. Wojna o życie i przetrwanie dopiero się rozpoczyna. Emily okazuje się tak sprytna, że wprowadza w śpiączkę swojego lekarza psychiatrę, Artur staje się coraz lepszy w straszeniu i coraz mocniej wierzy w demona swojej byłej dziewczyny. Przepowiednia o pierwszej krwi rozlanej podczas zaćmienia księżyca sprawdza się, a krwiożerczy demon domaga się zemsty za wcześniejsze pokrzyżowane plany.
Innym z kolei problemem jest sprawa z tożsamością Secrecy. Wścibska blogerka dopiero się rozkręca, a tajemnica jej osobowości nie jest jeszcze rozwiązana. Jak wielkim zaskoczeniem okazuje się, to że młodsza Silver rozwiązuje zagadkę. Oczywiście, to co teraz grupka nastolatków znajdzie podczas kreowania własnych snów i czego się nauczy zależy wyłącznie od nich samych. Zabawa się zacznie, kiedy w korytarzach, pod drzwiami znajdą się osoby postronne, skrajnie niedoświadczone w śnieniu.
Kiedy skończyłam czytać i w chwili kiedy zamknęłam ostatnią stronę miałam wrażenie, że nie jest to całkowite zakończenie trylogii. Bardzo chętnie poczytałabym kontynuację, lub inny wątek dotyczący tych bohaterów. Nie dość, że autorka w fabule porusza dzisiejsze sprawy, w których znajduje się młodzież, to jeszcze ujmuje to w świetny konspekt i aż łezka się kręci w oku, bo tak to pięknie wygląda. Okładka po raz trzeci mnie zadziwiła i tym samym zadowoliła, kiedy ją zobaczyłam od razu pomyślałam sobie „jak pięknie będzie wyglądać na mojej półce”. Cóż, marzenie się spełniło.