Magda Stachula – „W pułapce”
Porwania to najczęstsze przestępstwo w wielu krajach. Nawet nie wiemy kiedy i gdzie czeka na nas psychopata z workiem w ręku i substancją odrzucającą, aby nas uśpić i wywieźć na drugi koniec kraju. Nieważne, czy jesteśmy w swoim domu, okolicy, czy mieszkaniu on wszędzie cię dopadnie i zawłaszczy zamykając twoje nieprzytomne ciało w ciemnej piwnicy. A wtedy nie ma ratunku znikąd, jesteś zdana albo na siebie, albo na łaskę tego świra który cię porwał.
Klara to nastolatka, która ma już szczerze dość swojego despotycznego ojca – policjanta. Dlatego, kiedy oboje z matką wyjeżdżają na pogrzeb kogoś z rodziny, szybko wymyka się z domu i robi to co wszyscy w jej wieku – idzie na imprezę.
Następnego ranka Klara niespodziewanie budzi się na klatce schodowej, która prowadzi do jej mieszkania, czyżby za bardzo wczoraj w nocy zabalowała?
Dlaczego nic nie pamięta i dlaczego ma wielkie siniaki na wnętrzu ud?
Pierwsza myśl, która aż wrzeszczy dziewczynie w głowie to gwałt, następnie po kilku godzinach skrupulatnych dochodzeń w związku z imprezą udaje się Klarze ustalić, że wszystko co pamięta to zielona taksówka, do której wsiadała. Następne kilka dni przemija na telefonach do znajomych i ustaleniu najprawdopodobniejszej wersji zdarzeń. Szybko jednak wychodzi na jaw, że dziewczyna została uprowadzona, znarkotyzowana, że nic nie pamięta, a następnie odstawiona po kilku dniach pod dom. Jeszcze dziwniejsze okazuje się, to że Klara szukając jakiekolwiek pomocy w internecie natrafia na pewne zgłoszenie, porwanej dziewczyny w Niemczech. Historia Lisy z Berlina jest łudząco podobna do jej własnej, porwana, przetrzymana i nieoczekiwanie odstawiona na leśny parking z dala od cywilizacji.
Niestety w tej całej uciesze, ktoś w końcu może pomóc biednej Klarze, okazuje się, że opuściła jeden, kluczowy szczegół, Lisa z niewyjaśnionych powodów, zaraz po porwaniu zmarła, czy jej los będzie taki sam?
W końcu doczekałam się kryminału, który jest w pewien sposób bardzo przerażający i jednocześnie dobry sam w sobie. Dwie dziewczyny, które nie mają ze sobą nic wspólnego, a jednak w jakiś straszliwy sposób powiązane znikają z dnia na dzień i nic nie pamiętają. Okrutny psychopata, który czai się za rogiem bloku jest bardziej niebezpieczny niż zwykły złodziejaszek z nożem. Może zrobić ci rzeczy, o których nawet nie miałaś pojęcia, a gdy cię już sobie upatrzy nie da ci spokoju.
Co jest gorsze strach, czy świadomość, że za kilka godzin już nie będziesz istnieć?