Marcin Mortka -„Zagubieni. Inwazja” – Wyd. Zielona Sowa

Rok 1323, daleka przyszłość wypełniona nowoczesną techniką i różnymi robotami. To czas, kiedy ludzka cywilizacja mieszka na planetach Układu Słonecznego.

Nastoletni Dorian jest praktycznie sam. Rodzice pracują na odległych planetach, a  jedyna siostra chodzi do szkoły daleko od domu. Jedynym, kto dotrzymuje towarzystwa chłopcu – jest robot. Nazywany czasami przez niego Cerberem spisuje się bardzo dobrze w roli opiekunki, środkiem komunikacji i pełni rolę obojga rodziców. Tak właśnie wyglądało dotychczasowe życie nastolatka. Jednak pewnego dnia na zamieszkałej przez niego planecie zapanowuje chaos. Wszyscy są niezwykle poruszeni i niespokojni. W pewnym momencie Dorian dostaje krótką wiadomość od matki, która jest nie tylko trudna do odczytania, ale i urywa się w połowie. Krótko po tym jego bliski robot nagle przechodzi w stan Krytycznego Stanu, a co za tym idzie niebezpieczeństwa. Cerber zaczyna ewakuować chłopca jak najszybciej z planety.

Co jest przyczyną tegoż bardzo dziwnego zachowania?

Kosmos, statki, planety i niebezpieczeństwo. W tych słowach można zawrzeć całą historię.

Jak to autor ma w zwyczaju, książka napisana krótko i na temat, za co zyskała moją przychylność. Atmosfera panuje w niej troszkę, jak w „Gwiezdnych Wojnach”. Muszę stwierdzić, że wcale nie była taka zła jak wcześniej sądziłam. Pomimo, że nie przepadam za opowieściami z kosmosu, to czytając tę książkę nieźle się bawiłam. Oczywiście to jest moja opinia, dlatego Wasza ocena nie podlega mojej decyzji.

Okładka barwna, wesoła,  tak jakby mówiąca nam co się stanie, gdy zagłębimy się w historię. Myślę, że czytając recenzję zrozumiecie, że czyjeś odczucia i słowa są tylko interpretacją piszącego. Każdy ma swoje gusta i myślę, że dla kogoś książka może wydać się nudna, a dla kogoś ciekawa.

Co do książki u mnie zyskała wysokie notowania i jest godna polecenia.