Martyna Raduchowska – „Demon luster”
„Demon luster” to kontynuacja poprzedniej części „Szamanki od Umarlaków”, która przedstawia przygody Idy w zaświatach. Nastolatka po śmierci swojej jedynej rodziny, czyli babci, która pomagała jej i jednocześnie ćwiczyła w magii. Ida zamieszkuje całkiem sama upiorny dworek, który wygląda jakby miał duszę.
Na dodatek przysięga złożona przez nią żonie Mikołaja nie daje jej spokoju i sprawia, że z każdym dniem, z każdą nocą coraz bardziej słabnie i mizernieje w oczach. Jeżeli w dalszym ciągu nic nie zrobi i nie poczyni żadnych przygotowań w sprawie znalezienia duszy Mikołaja i uwolnienia jej od demona, powłoka szamanki w bardzo szybkim tempie przestanie istnieć.
Jak się później okazuje razem z przyjacielem łowcą i duchem babci przybyłej z zaświatów Idze udaje się ustalić miejsce pobytu niepokornej duszy. Tym miejscem niestety jest lustro, czyli najbardziej niebezpieczna kraina wykreowana przez króla demonów mieszkającego tam, gdzie więzi swoje dusze i układa je w swój świat.
Najgorsze jednak jest to, że jeżeli dziewczyna wchodząc w głąb lustra zapomni gdzie jest jej miejsce skończy tak, jak podopieczna babci, piękna blondynka przebywająca w piwnicy i egzystująca jako roślina. Najważniejsze jest jednak przygotowanie, dlatego ćwiczenia z wchodzeniem i krótkie przebywanie w odmiennej rzeczywistości jest tylko prologiem tego co stanie się za kilka dni, kiedy Ida zdecyduje się ratować duszę Mikołaja.
Według mnie ta kontynuacja jest o niebo lepsza od pierwszej części, co bardzo rzadko się zdarza. Fabuła jest pełna niekiedy bardzo zabawnych docinek głównych bohaterów, ale i także nie brakuje w niej przykrych wydarzeń. Kiedy w końcu dochodzi się w książce na moment gdzie Ida decyduje się uratować pewnego niewdzięcznika to praktycznie nie sposób oderwać się od czytania.
Kolejna książka, która na nowo uzależniła mnie co do tej serii i mam bardzo cichą nadzieję, że autorka postanowi napisać trzeci tom przygód Idy z demonami.