Andrzej Wielowieyski – „Losowi na przekór” – Wyd. Agora
Autobiografia Andrzeja Wielowieyskiego, to opowieść o jego doświadczeniach przełomów ubiegłego wieku. Było ich aż trzy: 1914-1921, 1939-1952 i 1980-2015. Pierwszy przełom, to co zdarzyło się przed I Wojną Światową, drugi – to II Wojna Światowa, potem lata studenckie i trzeci przełom to stan wojenny i powstanie Solidarności.
Pan Andrzej w wieku 5 lat został przez dowódcę trzeciego pułku ułanów płk. Żelisławskiego nazwany za „najmłodszego ułana trzeciego pułku” bowiem pochodził z rodziny kawaleryjskiej. Ojciec jego to oficer rosyjskiej gwardii, który otrzymał Krzyż Virtutti Militari. Wielowieyski należał do Klubu Inteligencji Katolickiej i redakcji „Więzi”, które były dla niego środowiskiem dojrzewania. Uczył się tam nowego, powojennego świata, który odradzał się i rozwijał po nieszczęściach wojny i stalinizmu. Osobny, bardzo ważny aspekt to piesze pielgrzymki na Jasną Górę i słynne konferencje podejmujące ciekawe życiowe problemy, jak również te ogólnospołeczne: kryzys demograficzny, edukacja oraz reformy soborowe. Wspomnieć tutaj należy także wspólne (wraz z żoną ) wyprawy po górach: na Kościelec i na sąsiednie skalne drogi.
Powstanie „Solidarności” i stan wojenny miały duże znaczenie dla Pana Andrzeja. Jako działacz KIK-u był w relacjach z Kuroniem i Michnikiem, lecz miał do nich pewne blokady. Wtedy KIK popadł w ostry konflikt z władzami w sprawie zmiany Konstytucji. Ważna była postawa dwóch Kardynałów: Wyszyńskiego i Wojtyły, którzy bardzo ostrożnie popierali opozycję i utrzymywali z nią kontakt. Przez znaczną część swojego życia zawodowego i społecznego Wielowieyski zajmował się wychowywaniem młodzieży. W sferze wychowania rodzinnego i społecznego między szkołą, Kościołem i rodzinami. Dziś Pan Andrzej zbliżając się do 90-siątki stwierdził konsekwentnie, że podąża za Jezusem, a zbliżając się do kresu swej wędrówki żegna się z czytelnikami poetycką refleksją pt. „Rozstania”, której fragment pozwolę sobie zacytować:
„No tak trzeba się rozstać
Rozstać ale nie tylko ze światem
Z samym sobą na koniec także z Panem Bogiem…”
Książka wydana w pięknej, twardej oprawie, zawiera ponad 590 stron, ale przecież to nic, bo biografia Pana Andrzeja jest tak piękna, bogata i poruszająca, że ilość stron nie ma tutaj żadnego znaczenia. W książce zawarte są również zdjęcia rodziny, przyjaciół oraz osób z parlamentu, którego członkiem był Pan Andrzej.
Zachęcam gorąco Was, drodzy czytelnicy, do zagłębienia się w tę piękną biografię i poznania historii blisko 100 –letniej.
Moja ocena: 10/10