Charles Martin – „Kiedy płaczą świerszcze” – Wyd. WAM
Główny bohater książki Reese, to lekarz medycyny, transplantolog, który przeszczepia ludzkie serca i daje im nadzieje na dalsze życie. Twierdzi, że trudno zabić ludzkie ciało: ludzie palą papierosy, jak lokomotywa, piją, aż ich wątroby stają się martwe, jedzą tłusto, tak, że ich serca i wątroby bardzo nasiąkają tłuszczem, może i prawda, ale jak wytłumaczyć fakt, że mój mąż ani nie pali, ani nie pije, ani tłusto nie je i tak w wieku 42 lat dostał zawał i ledwie przeżył? Cóż może tak miało być! Miał i tak więcej szczęścia niż żona Reese’a, która zmarła, bo nie było właściwego dawcy, który by jej podarował nowe serce. Reese, który robił wszystko i tak się starał, nie potrafił swojej żony uratować. Bardzo przeżył śmierć żony, wyjechał z miasta, porzucił pracę, zostawił przyjaciół, chciał uciec przed całym światem lecz oto spotyka niespełna 8- letnią dziewczynkę Anne, która sprzedawała na ulicy lemoniadę. Reese nawet nie przypuszczał, jak bardzo mała Anne zmieni jego życie.
Czy lekarz zdoła uratować dziewczynce życie?
Czy podaruje jej drugie – lepsze życie?
Książka to tragiczna historia i opowieść o tym, jak kruche jest ludzkie życie. To trzymająca w napięciu historia przyjaźni lekarza i małej dziewczynki. To również siła walki i ciągła nadzieja na dalsze, lepsze życie.
Potocznie mówi się, że ręce lekarza to przedłużenie rąk Pana Boga. Jest w tych słowach sporo racji, bo lekarz to tylko narzędzie, którym posługuje się Bóg. Trudno jest odchodzić z tego świata gdy się ma siedem, czy osiem lat. Każdy chce żyć bez względu na wiek, tylko jak to jest, gdy ktoś żegnając się z życiem, podarował innym swoje serce? Pompę, która napędza organizm.
Przeszczepy są dużym krokiem naprzód w służbie nauki dla człowieka. W Polsce może jeszcze mało rozpowszechniony, lecz na świecie niejeden zawdzięcza swoje życie dawcy organu.
Zacytuję tutaj słowa Św. Jana Pawła II: ”Każdy przeszczep narządu ma swoje źródło w decyzji o wielkiej wartości etycznej, decyzja, by bezinteresownie ofiarować część swojego ciała z myślą o zdrowiu i dobru drugiego człowieka. Na tym polega szlachetność tego czynu, która jest autentycznym aktem miłości.”
Książka bardzo trzymająca w napięciu, czyta się ją z zapartym tchem i choć ma ponad 400 stron i 54 rozdziały, czytelnik po prostu chłonie tę książkę, nie bacząc na porę dnia.
Zaczytaj się proszę w tej pięknej historii, to naprawdę wartościowa książka i godna polecenia.
Życzę miłej lektury i wielu wrażeń.