Dominik Dân – „Zapisane na skórze” – wyd. Media Rodzina
Kolejny zawikłany kryminał policyjny z domieszką polityki. Garstka w średnim wieku policjantów, rozwiązuje zagadki zawsze razem i zawsze im się to udaje. Niestety, kiedy umiera żona jednemu z mężczyzn, paczka jest w stanie rozpadu. Całe dotychczasowe życie i całe szczęście znika z życia detektywa, mężczyzna ma jeszcze syna, lecz on od paru lat nie daje znaku życia. Rozbity stoi nad rozległym dołem pokrytym czernią, w którym w trumnie spoczywa jego serce.
Tymczasem na komisariacie jest dużo roboty. Jeden z grupy detektywów, który ma trochę inną osobowość postanawia hodować w biurze ogromną cytrynę. Radosny nastrój psuje oczywiście jeden z kolegów twierdząc, że to drzewo po pewnym czasie „zdechnie”. Nie spodziewając się niczego złego, policjanci robią sobie krótką, aczkolwiek miłą przerwę. Do czasu, kiedy otrzymują telefon z informacją od samego komendanta, który zwołuje szybkie zebranie. Dwójka z nich ma pojechać do mieszkania mężczyzny, który spanikowany zadzwonił na policję, ponieważ w salonie znalazł trupa. Na miejscu oczywiście policjanci badają obszar, lecz największe zainteresowanie zwraca na siebie nie dokładnie ubrany trup, który nie ma przy sobie ani telefonu, ani dokumentów. Na stoliku obok pozostawione zostały dwie szklanki, a w marynarce ofiary znaleziono silne tabletki na serce. Przedawkowanie niestety grozi śmiercią zdaniem patologa. Po pewnym czasie do dopiero co owdowiałego detektywa odzywa się jego syn, z prośbą o pomoc.
Tymczasem w pracy bardzo zdolny patolog pracujący, już od lat nad zwłokami zostaje powiadomiony o tym, że pewna dziewczyna pobierając wymazy nieboszczykowi z zębów coś znalazła…
Śmierć wysoko postawionego człowieka to zwykły zawał, czy rodzinna tajemnica, którą ktoś bardzo starannie chce zatuszować?
Książka jak na kryminał, można powiedzieć, że jest napisana bardzo odmiennie niż reszta. Według opinii innych dużo jest w niej humoru, lecz według mnie nie jest to jasny humor, bardziej ciemny i mroczny.
Co do fabuły nie ma żadnych zarzuceń i mogę nawet napisać, że bohaterzy ze swoimi niecodziennymi zachowaniami bardzo mi się podobają.
Początek zaczyna się bardzo mrocznie, spowity okrutną śmiercią jednej połówki, która bardzo mnie wzruszyła. Reszta natomiast, to powtórzę jeszcze raz, zawikłany kryminał policyjny w tle z polityką.
Okładka jest naprawdę przerażająca i moim zdaniem odpychająca, na początku nawet nie chciałam jej ruszać, a co dopiero czytać. Jedyne co mnie w niej rozbawiło to skojarzenie powiązane ze szczypcami. Myślę, że ocena, którą wystawię jest bardzo sprawiedliwa w stosunku do książki.
Ocena:8/10