Hollie Overton – „Laleczka” – Wyd. Czarna Owca
Czasami wydaje nam się, że nie znamy bliskich nam osób, widzimy te same twarze, to samo zachowanie, lecz jest coś co powinno nas zaniepokoić i wprowadzić w drżenie. Z jednej strony łagodność, z drugiej brutalność i zło widziane w czyichś oczach sygnalizują, że nie jest to już ten sam człowiek z przeszłości.
Pomyślcie sobie, jak ma się czuć szesnastoletnia dziewczyna, uwięziona w piwnicy bez okien, bez wglądu na świat. Codziennie wykorzystywana psychicznie i fizycznie powoli traci nadzieję na ratunek i chęć życia. Oprawca natomiast z wyglądu jest zadbanym profesorem pracującym w szkole, szanowany w społeczeństwie, z piękną żoną tworzą obrazek wzorowej rodziny. Natomiast pomiędzy drzewami, na odludziu siedzi ona – dziewczyna, pobita, zmęczona i zastraszana. Życie młodej Lili było pełne miłości. Bliźniaczka, dobrze wychowana, ciekawa świata i inteligentna. Nagle znika i nie ma jej. Wraca za osiem lat, dziewczyna nie przypomina dawnej siebie, jest wrakiem człowieka, lecz w jej życiu jest ktoś kto dalej trzyma ją w świecie ludzi. Pewnego razu przez nieuwagę gospodarza, matka i córka uciekają. Szaleńcza ucieczka trwa i trwa, nie wiadomo gdzie je poniesie. Brną przez śnieg w poszukiwaniu schronienia i domu z przeszłości.
Jednak, czy to im się uda, czy kara zawsze dosięga łowcę, czy może raczej za wszystko i tak płaci ofiara?
Książka ukazuje, że nie można być bardzo łatwowiernym. Czyż to na naszym świecie mało psychopatów, zabójców, czy gwałcicieli? Każdy powinien mieć się na baczności, nie znamy dnia ani godziny. Musimy żyć z dnia na dzień, kochać rodzinę i nie oglądać się w przeszłość. Pierwszy thriller psychologiczny, który szybko przeczytałam, nie dało się po prostu od niego oderwać. Czytałam z zapartym tchem i martwiłam się o losy bohaterki. Jedna noc i tak wiele emocji.
To co jest w tej książce, autorka zaczerpnęła ze swojego życia osobistego (może nie wszystko bardzo szczegółowo) i spisała na białych stronach opowieści.