Recenzje książekRomans, Erotyka, Literatura Kobieca

Karen Joy Fowler – „Nie posiadamy się ze szczęścia” – Wyd. Poradnia K

Karen Joy Fowler – „Nie posiadamy się ze szczęścia” – Wyd. Poradnia K

nie posiadamy się ze szczęścia

Rosemary to studentka, która ma dwójkę rodzeństwa. Brata Lowella i siostrę Fern. Historia zaczyna się od środka, kiedy to Rose ląduje całkiem przez przypadek na komisariacie, oskarżona o zakłócanie porządku i utrudnianie pracy strażnikowi uniwersyteckiemu. Jej los splata się z inną dziewczyną, oskarżoną o to samo, a na imię jej Harlow. Od tej pory ta dziwna dziewczyna już zawsze będzie w życiu Rose.

To, że historia rozpoczyna się od środka, to w moim mniemaniu bardzo ciekawa i oryginalna konstrukcja, dlatego, że wiemy z opowiadań dziewczyny, iż w jej domu stało się coś strasznego, coś co rozbiło całkowicie jej rodzinę, ale nie jesteśmy tego świadkami, wiemy tyle ile opowiada nam ze swoich wspomnień Rosemary. Otóż okazuje się, że z trójki rodzeństwa została tylko dwójka. Tylko Rose i Lowell. Co w takim razie stało się z ich siostrą Fern? Przez kilka pierwszych rozdziałów razem z Rose odczuwałam ogromną stratę jednego członka rodzeństwa. Ale w  pewnym rozdziale Rose tak ogromnie zaskoczyła mnie swoim wyznaniem, że wprost nie mogłam uwierzyć, że to rzeczywiście możliwe. Szczerze, musiałam na chwile się zatrzymać i przeanalizować to co do tej pory się dowiedziałam o tej rodzinie. W pewnym momencie nawet wydawało mi się, że to może ja, jako czytelnik, od razu z góry przypisałam pewne cechy Fern. A co takiego się stało? I co aż tak bardzo mną wstrząsnęło? Dowiedzcie się sami.

Książka ogromnie mi się podobała, ale przede wszystkim bardzo zagrała na moich własnych emocjach. W pewnej chwili razem z Rose szczerze nie lubiłam Fern, a w następnej tak samo jak Lowell uważałam, że to co się stało w ogóle nie powinno mieć miejsca i, że to naprawdę wina Rosemary. Jestem ogromnie ciekawa czyją stronę Wy weźmiecie i za którym z bohaterów się opowiecie. Ja jeszcze do tej pory nie potrafię wybrać, chyba najbardziej żal mi losu Lowella i tego co się z nim później stało.

Książka oprócz niecodziennych problemów rodzinnych porusza tutaj także kwestię eksperymentów robionych na zwierzętach, obojętnie na jakich, czy  chodzi o szczury, szympansy, psy czy koty. Wszystko to są stworzenia, które czują tak samo jak my, a tak często stają się obiektami laboratoryjnymi na których testuje się leki i uważa się, że lepiej na zwierzętach niż na ludziach. Okropne, a jeszcze gorsze jest to, że dopóki nikt nam tego nie uświadomi, to sami nie potrafimy tego zrobić, choć przecież tak często widzimy takie informacje na lekach czy kosmetykach.

Książka zawiera 344 strony i czyta się ją niesamowicie szybko, pomimo nawet tego, że znajdziemy tu opisy w formie wspomnień. Nie bójcie się tego, jest to tak doskonale napisane, że nawet nie zauważycie minimalnej ilości dialogów, bo będziecie czuli, jakbyście i Wy byli tam razem z bohaterami.

Moja ocena: 10/10

Zobacz także

Skomentuj

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.