Louisa Reid – „Miłość za wszelką cenę” – Wyd. Zielona Sowa
Zaczynać wszystko od nowa. Co takiego, to oznacza?
Szybka przeprowadzka, pakowanie rzeczy do starych kartonów, zapakowanie się do auta i szybka podróż. Tak wygląda życie Audrey, nigdzie nie ma prawdziwego domu, przez te wszystkie lata dziewczyna nigdzie nie zagrzała miejsca. Wszystko wydaje się tak odległe i obce. Wspomnienia z dzieciństwa ulatują z głowy niczym wiosenny wicher, a oczy wtedy zachodzą mgłą i Aud zostaje sama na świecie. Nie widzi wtedy swojego ukochanego braciszka, ani ciągle zapracowanej matki, która faszeruje ją codziennie prochami na depresję. Nowy dom nie wygląda tak pięknie, jak opowiadała mama jest straszny, ciemny, stary i okropny. Na dodatek wokoło jest fosa pełna mętnej, zielonej wody, która skrywa niejedną tajemnicę. Jak się okazuje dom ten był wcześniej szpitalem dla ludzi psychicznie chorych. Nowe życie Aud już z samego początku wydaje się skazane na porażkę.
Nastoletni Leo, to młody, przystojny chłopak. Pomijając fakt, że codziennie odwiedza psychiatrę i nie ma żadnych przyjaciół. Mieszka razem z ciotką, ponieważ bogaci rodzice praktycznie cały swój czas przekazują na interesy. Pewnego dnia Leo spotyka dziewczynę, blondynkę i wszystko zaczyna się zmieniać.
Co połączy tych dwoje nastolatków?
Oboje tak różni, a jednocześnie tacy sami. Książka bardzo mnie poruszyła, owszem porusza delikatne sprawy w życiu, jednak autorka postanowiła w to wszystko wplątać nutkę grozy. Na ogół rzadko czytam thrillery psychologiczne i staram się tego nie zmieniać, lecz „Miłość za wszelką cenę” nie jest tylko thrillerem i zwykłą opowieścią. Ale o tym przekonajcie się sami!