Poradniki, ZdrowieRecenzje książekReligijne

Mary Healy – „Uzdrowienie. Boża miłość nie ma granic” – Wyd. WAM

Mary Healy – „Uzdrowienie. Boża miłość nie ma granic” – Wyd. WAM

uzdrowienie, boża miłość nie ma granic

Większość katolików przyzwyczaiła się do modlitwy za chorych. Robimy tak w czasie liturgii, przy szczególnych wydarzeniach i prywatnie gdy słyszymy, że ktoś zachorował. Modlitwa za kogoś nie jest jednak modlitwą nad kimś – bezpośrednio nad chorą osobą, kiedy prosimy Boga o jej uzdrowienie. Wielu katolików nie jest pewnych, czy są do tego upoważnieni.

Autorka książki wychowana w katolicyzmie , całe życie modliła się za chorych, ale od 30 lat modli się też z innymi, nakładając na nich ręce. Jednak od trzech lat dopiero widzi, jakie to przynosi efekty, że ustępuje ból brzucha czy migrena. Obserwuje i uczy się od tych, których wiara jest duża np. Randyego Clarka i Damiana Staynea, dlatego w tej książce autorka dzieli się z nami swoim doświadczeniem i swoich przyjaciół, studiując Pismo Święte, teologię i historię kościoła. Przyznam, że jest to wielka sztuka, bo nie każdemu jest to dane.

Książka ta odpowiada na pytania, które większość ludzi sobie zadaje np. czy Jezus faktycznie nadal uzdrawia ludzi? Kto otrzymuje dar uzdrawiania? Czy ja też mogę o niego prosić? Jeśli tak, to jak mam się modlić o uzdrowienie? W końcu, czy Bóg leczy także ”złamane serca”?

Pozwólcie proszę, że przytoczę jeden fragment z książki o uzdrowieniu, który bardzo mi się spodobał, a czytając go miałam łzy w oczach.

Pewnego razu sierociniec odwiedził mężczyzna, chory na raka. Chciał zobaczyć dzieci głęboko upośledzone, bo jak twierdził one bardziej zbliżą go do Boga. Mężczyzna wchodząc na salę otarł się o zwiotczałą rękę jednego z chłopców, złapał wtedy chłopca za rękę i patrzył mu głęboko w oczy. Nagle poczuł się lepiej i podczas wizyty u lekarza i po serii badań okazało się, że  po raku nie ma ani śladu. Mężczyzna pobiegł do sierocińca, aby pochwalić się dobra nowiną chłopcu, którego trzymał za rękę, lecz gdy przybył, chłopiec ten już nie żył. Przez cały czas zastanawiałam się, dlaczego ten upośledzony chłopiec musiał oddać życie za tego mężczyznę?

Uważam, że cierpienie jednego chłopca ofiarowane Chrystusowi, może stać się źródłem łaski dla innych. Ponieważ jesteśmy połączeni z Chrystusem, jesteśmy również złączeni ze sobą nawzajem. Łaska więc przepływa od jednego do drugiego.

Książka bardzo wzruszająca i przepięknie napisana. Autorka w treść wplotła świadectwa ludzi i w 14 rozdziałach opisała o mocy uzdrowienia.

Zachęcam bardzo do zgłębiania tej lektury i głębokiej refleksji nad mocą uzdrawiania człowieka oraz roli sakramentów i wstawiennictwa świętych.

Moja ocena: 9/10

Zobacz także

Skomentuj

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.