
„Królowie wyldu” to książka, która kojarzy mi się z Władcą Pierścieni.
Opowiada historię Sagi-najlepszej drużyny, która walczy z bestiami i potworami. Wyld-czyli inaczej las, w którym żyją kanibale, gobliny, olbrzymy i trole.
Clay Cooper-Były członek Sagi, najemnik, który wszystkim chwali się, że zabił smoka. To bardzo masywny mężczyzna, w barach szeroki, dłonie potężne, klatka piersiowa mocno rozbudowana.
Clay był groźnym i posępnym zabijaką.
Wspólnie ze swoim dawnym przyjacielem Gabrielem, podejmują się bardzo trudnemu zadaniu: uratowaniu uwięzionej córki Gabriela-Rose, w mieście Castia, którego mury oblega niezliczona horda Wyldu.
Oprócz Claya i Gabriela członkami Sagi będą jeszcze: Korg-czarownik, Matrick-król, który został uwięziony przez własną żonę i Ganelon-bardzo niebezpieczny mężczyzna, który został zamieniony w kamień.
Razem połączywszy siły wyruszają na podbój, stają oko w oko z kanibalami, nie bacząc na niebezpieczeństwo i śmierć.
Książka zawiera dużo śmiesznych scen, gdzie czytelnik czytając je może nieźle się uśmiać. Oprócz tego bohaterowie(podobnie jak ludzie w średnim wieku)cierpią na duże dolegliwości, np. bóle nóg, strzykanie w kościach, czy kręgosłupie….
Autor książki przedstawił nam mroczny, ciemny las, w którym mieszkają potwory, a które autor bardzo śmiesznie ponazywał, np. sowomisie, żaboludy…
To niezwykle ciekawa i sympatyczna książka, która rozbawi Was do łez. Ci posunięci już w latach dranie, to w sumie bardzo sympatyczni ”starsi panowie”.
„Królowie wyldu” to pierwszy tom cyklu Saga, uznany za najlepszą książkę fantasy 2017 roku. Na kolejną część Sagi czekam z niecierpliwością. W przygotowaniu zaś drugi tom cyklu The Bloody Rose.
Zapraszam bardzo serdecznie.