Sławomir Fryszkiewicz – „Zdradzony błękit” – Wyd. Novae Res
Książka tyle samo krótka, ile nieprawdopodobna.
Trzydziestoparoletni mężczyzna po rozwodzie podróżuje do Krakowa, a ponieważ ma wakacje, postanawia zabawić tam trochę czasu. Szanowany nauczyciel języka angielskiego w liceum wydaje się bardzo nieporadny i mający słabą wolę. Już na początku historii podczas podróży pociągiem poznaje atrakcyjną blondynkę. Kobieta jest wszędzie gdzie on pójdzie. Wkrótce nawiązują znajomość i powoli zaczynają rozmawiać. Niespodziewanie kobieta prosi Pawła żeby wysiadł z nią na następnym peronie. Nie zdradza jednak powodu dlaczego wyszła od niej ta propozycja. Na postoju, oczywiście kobieta wysiada, a za nią opierający się mężczyzna. Kto przy zdrowym umyśle wysiada w nieznanym miejscu z nieznaną osobą z pociągu? Nikt, dlatego powstała ta książka.
Do rzeczy. Kobieta imieniem Karolina prowadzi Pawła na ławkę w przydrożnym parku i szybko telefonuje do swojej siostry. Następnego dnia mężczyzna budzi się w nieznanym łóżku i pokoju.
Tam oczywiście spotyka Karolinę, która zachowuje się jak gdyby nigdy nic i pyta go o śniadanie. Nie tłumacząc obecnej sytuacji prowadzi go do bardzo dystyngowanej restauracji i zamawia jedzenie. Natomiast Paweł o nic nie pytając zgadza się na wszystko.
Kim jest tajemnicza kobieta i po co jest jej potrzebny przypadkowy nieznajomy, spotkany w przedziale pociągowym?
Książka bardzo krótka. Ma zaledwie 100 stron, a kończy się bardzo szybko. Nie bardzo przekonałam się do niej, ponieważ jak na taką historię autor powinien napisać coś więcej. Akcja już na pierwszej stronie się zaczyna, jednak nie w zawrotnym tempie. Owszem pada nurtujące pytanie – „ Kim ona jest i czego od niego chce?”, ale to wszystko. Do tego główny bohater bardzo mi się nie spodobał. Na początku może wydarzenia były nudne i monotonne, jednak tak gdzieś w środku bardzo się rozwinęły.
Jak dla mnie książka na jeden dzień.
Ocena:8/10