„Wołyń. Bez komentarza” – Wyd. Zona Zero
Był rok 1939, napad hitlerowców na Polskę i wybuch wojny. Po tygodniu zaczęły napływać rzesze uciekinierów, które kierowały się na wschód. Nagle po kilku dniach uciekinierzy zaczęli w popłochu uciekać, tym razem w kierunku przeciwnym. Nikt nie mógł zrozumieć co mogło się wydarzyć, jednak później okazało się, że bolszewicy też napadli – z drugiej strony.
Rok 1942 to wywóz młodzieży do Rzeszy, a w 1943 Ukraińcy zaczęli się organizować w grupy bojowe tzw. bandy UPA i zaczęli mordować wszystkich Polaków mieszkających na Ukrainie. „Smert Lacham” było ich dewizą, choć przez tyle lat żyli obok siebie.
Straszliwie znęcali się nad pojmanymi Polkami.
Rzadko który ginął od kuli, większość umierała w okrutnych męczarniach, rżnięto ich piłami, wywlekano wnętrzności, odrąbywano głowy siekierami, a dzieci trzymano za nogi i roztrzaskiwano je o mury lub rozdzierano na strzępy. W książce opisane są fakty autentyczne i świadectwa ludzi, którzy przeżyli tę straszliwą gehennę. Ludzie ci byli tak straszliwie przerażeni i przestraszeni, że niektórzy nawet po 60 lat milczeli. Lecz, gdy zaczęto mówić o Katyniu, powoli też zaczęto wspominać o rzezi na Wołyniu. Strach i ogrom nieszczęść, które wtedy spadły na rodziny, sąsiadów, znajomych, był tak przygniatający, bo przecież oglądany oczyma małych dzieci, które przeżyły: ośmio, a nawet sześcioletnich.
Na mnie osobiście największe wrażenie zrobiło świadectwo pani Ireny Gajowczyk, która wtedy miała sześć i pół roku i na własne oczy widziała jak mordują jej ojca. Jak on straszliwie cierpiał, przywiązany do drzewa i żywcem obdzierany ze skóry. Podobnie jak film, który miał swoją premierę w kinie pt. „Wołyń”– też zwiera drastyczne sceny, lecz czytając książkę można przeżyć większą traumę. Książka zawiera również relację ludzi i dokumenty przedstawiające jak bestialsko znęcano się nad niewinnymi Polakami.
Książka dla ludzi o silnych nerwach. Chwilami wydawało mi się, że już dalej nie dam rady czytać, takie straszne rzeczy, tyle cierpienia i trauma do końca życia dla tych co przeżyli, a dodatkowo bolesny fakt, że ludzie ci nie mogą odwiedzać grobów swoich bliskich ze strachu, bądź nie wiedzą gdzie są pochowani. Lecz mimo to Ukraińcy nie chcą uznać, że na Wołyniu doszło do ludobójstwa. Tegoroczne obchody 70 rocznicy lipcowego mordu Polaków na Wołyniu można było oglądać w TV.
Świadkowie, którzy przeżyli i zobaczyli taką rzeź dalecy są od mściwości, czy żądania zemsty za śmierć swoich bliskich, ale nie mogą spokojnie przejść obok faktu, że nasi posłowie tych wydarzeń nie kwalifikują jako ludobójstwa.
To czymże jest masowe mordowanie niewinnych i bezbronnych ludzi?
Czym jest zabieranie życia dzieciom?
Ludzie żyjący zadają sobie pytanie do dziś DLACZEGO? Wszak nieżyjący nie mogą się bronić.
Prawdę znają i powinni ją ogłosić ci, co mordowali.
Oceniać mogą ci, co mieli szczęście to piekło przeżyć, nadal żyją i cierpią.
Prawda jest tylko jedna.
Dla tych ludzi mord na ludności polskiej na Wołyniu będzie zawsze ludobójstwem.